*7 miesięcy później*
-Nie mogę w to uwierzyć! Jejku, ty już jesteś stara dupa, mała! - pisnęła Angelina.
Odwzajemniłam uśmiech, przeglądając kolejną sukienkę.
Dzisiaj mam urodziny. Osiemnaste.
Nie mogę w to uwierzyć! Jeszcze tak niedawno temu skakałam w pieluchach po domu.
Ponownie uśmiechnęłam na tę myśl.
-Wczoraj dopięłam wszystko na ostatni guzik skarbie, załatwione! Impreza będzie po prostu i d e a l n a!
Zachichotałyśmy cicho, po czym ruszyłyśmy do przebieralni, by przymierzyć wybrane sukienki.
-I jak? - zapytałam, wychodząc z małej komórki, stając przed Angel. Zrobiłam pozę ''modelki'', po czym obydwie się zaśmiałyśmy.
Sukienka była miętowa, do połowy ud, z koronka przy dekolcie. Ładnie opinała mi moje krągłości.
-Jest okej.. - zamyśliła się, lustrując mnie wzrokiem - Ale na pewno znajdzie się lepsza.
Pokazała mi ruchem dłoni, bym z powrotem udała do mojej ''klitki''.
Gdy wróciłam do domu, było kilka minut po 16. Impreza zaczynała się o 20, więc miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam komputer i zajrzałam na Facebook'a. Dostałam miliony wiadomości z życzeniami urodzinowymi, oraz potwierdzeniami przyjścia na imprezę.
Nagle zauważyłam zieloną kropkę, oznaczająca bycie on-line przy nazwisku, którego bym się nie spodziewała.
Wesley.
Serce zabiło mi szybciej, szybko wstukałam wiadomość do komunikatora i wysłałam.
Wróciłaś? Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? :(
Nieważne.. :)
Straaasznie się za Tobą stęskniłam kochanie, mam nadzieję na spotkanie!
Dziś są moje urodziny (pewnie wiesz) i mam imprezkę! U mnie.
Jeśli masz ochotę i czujesz się na siłach to wpadaj!
Całuski <3
Do zobaczenia!
Wyłączyłam komputer cała w skowronkach. Alice! Wróciła! JEEJ!
Roześmiałam się, co musiało dość dziwnie wyglądać bo byłam sama. Klapnęłam na łóżko i westchnęłam.
Jakie to życie jest piękne.. pomyślałam.
Roześmiałam się, co musiało dość dziwnie wyglądać bo byłam sama. Klapnęłam na łóżko i westchnęłam.
Jakie to życie jest piękne.. pomyślałam.
Nie chwal dnia, przed zachodem słońca...
Stanęłam przed lustrem. Idealnie.
Przejechałam dłonią po świeżo ułożonych i wysprejowanych. Mimo to, że ostatnio w moim życiu trochę się zdarzyło, nie zamierzam teraz się tym zamartwiać.
Justina nie będzie.
Z resztą.. pewnie zapomniał.
Agnes! Zapomnij o nim. Nie dzisiaj. Dziś jest TWÓJ dzień. Skarciłam się w duchu.
Uśmiechnęłam się do lusterka, próbując wrócić sobie utracony dobry nastrój. Niestety, na marne.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek: 19:13.
-Hej kochana! - cmoknęła mnie w policzek Angelina - Wyglądasz bosko, ale pewnie o tym wiesz - mrugnęła.
-Ty też skarbie - uśmiechnęłam się szeroko, zapominając o Justinie.
Angelina ubrana była w czerwoną, obcisłą sukienkę, do połowy ud, prostą. Do tego zawiesiła sobie dwa złote wisiorki, oraz założyła ogromne szpilki.
Wpuściłam ją do środka. Weszłyśmy do kuchni, gdzie znajdowały się wszelkiego rodzaju alkohole, fastfoody, smakołyki itp.
Szatynka nalała nam po kieliszku wódki, po czym podała mi moją ''porcję''.
-Pij, to na rozgrzanie - mrugnęła, z uśmiechem.
Szybko łyknęłam napój, ciecz spłynęła, wywołując przyjemne pieczenie w gardle.
-Wszystkiego najlepszego, mała - powiedziała, po czym nalała następną kolejkę.
-Jak się bawisz? - zagadnęła mnie przyjaciółka, podczas gdy przedzierałyśmy się przez tłum nastolatków, próbując dotrzeć do ''centrum spotkania'', bym mogła zdmuchnąć świeczki.
-W porządku - odparłam.
Nie miałam pojęcia, że aż tyle osób przyjdzie. Było mi bardzo miło, że wszyscy pamiętali.
W końcu dotarłyśmy na miejsce.
-Ej ludzie! - wydarła się moja towarzyszka - Teraz nasza solenizantka będzie dmuchać! Nie, nie w alkomat - zachichotała, odpowiadając na pytanie, które dobiegło z tłumu.
Dumnie uniosłam głowę, to była moja chwila.
Wszyscy zaczęli zgodnie krzyczeć, bym dmuchała.
Szybko pomyślałam życzenie:
Żeby Alice się tu zjawiła i wszystko było tak jak dawniej... i.. z resztą.. nic.
-Wyglądasz cudownie - szepnął Chris, przygryzając płatek mojego ucha. Dreszczyk podniecenia przeleciał przez moje ciało.
Spojrzałam na niego ponętnie.
Zaczęliśmy się całować. Bardzo. Namiętnie.
Kieszeń Chrisa zaczęła wibrować.
Westchnęłam ciężko, pozwalając podnieceniu ulotnić się z ciała, gdy odkleiłam się od niego.
Chłopak wysłał mi przepraszające spojrzenie, po czym ulotnił się by odebrać.
Krążyłam po ogródku, naiwnie szukając choć chwili ciszy. Głowa pulsowała mi nieprzyjemnie, od alkoholu i głośnej muzyki. Mam nadzieję, że sąsiedzi będą tak wyrozumiali i nie zadzwonią na policję.
Usiadłam na trawie i zamknęłam oczy.
-Nigdy nie byłaś typem imprezowiczki.
Błyskawicznie wstałam, gotowa do walki. Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko zobaczyłam mojego rozmówcę.
-Co ty tu robisz? - zmrużyłam oczy.
-Jak to co? - wyszczerzył się bezczelnie - Przyszedłem na imprezę mojej przyjaciółki.
-Chyba sobie kpisz kolego - prychnęłam - Przyjaciela to ty masz w spodniach.
Roześmiał się głośno.
-Możesz go poznać. Lubię gdy moi przyjaciele się znają.
-Jesteś bezczelny! Zejdź mi z oczu, oraz wyjdź z mojej posesji.
Justin był już nieźle wstawiony, bo nie okazał nawet grama strachu. Nie przejął się moim rozkazem. Podszedł kilka kroków.
-Cieszę się, że jesteś już pełnoletnia. Mogliby mnie wsadzić do pudła - mrugnął, wyszczerzony, po czym gwałtownie wpił mi się w usta.
Zebrałam wszystkie swoje siły i odepchnęłam go, z obrzydzeniem.
-Zostaw mnie! Nie waż się mnie dotknąć, bo pożałujesz śmieciu!
Ponownie roześmiał się kpiąco.
-Nie udawaj takiej cnotki kochanie.
Wybiegłam z ogrodu, chcąc jak najszybciej się gdzieś schować.
Wpadłam na kogoś. Na jakąś parę. Całującą się.
-Prze..
Wybałuszyłam oczy.
-Chris?! Angelina?!
Nie chwal dnia, przed zachodem słońca.
Właśnie wyjrzał księżyc.
***
mam nadzieje, że się podoba
kochani nie będzie mnie tydzień, wiec będzie malutka przerwa w rozdziałach.
przepraszam :)))
widzimy sie za tydzień misie <3