Odskoczyłam ze wstrętem, a on od razu skrył ją w głębokiej kieszeni i spuścił głowę.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
Coś typu: ej, gościu! czemu się tniesz?
Czy może lepiej: nie martw się, pomogę Ci.
Żadne z tych tekstów, nie były w moim stylu. Nie potrafiłam tak prosto z mostu, ale nie byłam też typem, jakiegoś wrażliwca, co bym tam zaczęła płakać razem z nim, czy coś. O nie!
Stałam lekko zgarbiona, nie mogąc odważyć spojrzeć mu w oczy. Justin również nie miał nic do powiedzenia.
Słońce zaczęło, powolutku znikać za horyzontem, nie chciałam tu dłużej zostać. Chciałam wrócić do domu. Teraz. Natychmiast!
-Wracajmy - powiedziałam cicho, lecz stanowczo.
Wysiadłam z samochodu bez słowa. Nie miałam pojęcia co ma powiedzieć. Podziękować, czy może zacząć przesłuchanie. Od razu gdy opuściłam jego brykę, pojazd szybko odjechał.
Nie tak miało się to skończyć.
Weszłam do domu, gdzie panowała totalna cisza. Nic dziwnego, moja mama była przecież dzisiaj na nocnym dyżurze w szpitalu, a tata.. w Afganistanie. Długa historia.
Odłożyłam kluczyki na kredensie, rozebrałam buty.
Pierwsze co zrobiłam, to oczywiście zajrzałam do lodówki, skąd wyciągnęłam jogurt naturalny. Z półki wyjęłam płatki musli i łyżkę. Przygotowałam sobie mój ulubiony posiłek, który moja mama nazywa ''paszą''.
Cóż mogę poradzić, że nie przepadam za bardzo za mięsem? Nie jestem wegetarianką, ale po prostu jem go bardzo mało. Tak samo nie cierpię tych, różności odgrzewanych w mikrofali, np. pizza, lasagne.
Jeśli mam już zjeść fastfooda, to takiego porządnego, a nie jakieś zamrażane ''gówienka''.
Mój tok myślenia.
Położyłam się wygodnie na łóżku, owinęłam kocem, niczym kolorowa poczwarka. Włączyłam TV, w poszukiwaniu czegoś wartego uwagi. Dzisiaj piątek, więc wszędzie muszą być jak zasrane komedie romantyczne. Przepraszam za słownictwo.
W końcu, zmęczona ciągłym przyciskaniem guzika ''dalej' na pilocie, dałam się porwać jakiemuś bezsensownemu filmowi.
-Nie! Nie rób tego - chlipałam głośno - Ona cię kocha!
Najwidoczniej KAŻDA kobieta ma w sobie ten sentyment do tego typu filmów. To mnie przeraża.
Na ekranie własnie, jakiś gościu próbował popełnić samobójstwo. Na jakimś tam moście, w deszczu. Nagle BARDZO NIESPODZIEWANIE, na miejsce wtargnęła kobieta jego życia, krzycząc, że go kocha. Podbiegli do siebie i zaczęli się zachłannie całować, tak jakby to miał być ich ostatni dzień.
Westchnęłam.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek: 22:34.
Zwlekłam się z ciepłego wyrka, będąc ciekawą kto przychodzi do mnie o tak.. dość.. dziwnej porze.
Otworzyłam drzwi, a przede mną ukazał się nie kto inny, jak Justin. Kapała z niego woda. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie tylko w filmie padał deszcz. Nie zauważyłam samochodu. Musiał tu przyjść na nogach, to wyjaśnia sprawę jego ''mokrości''.
Miał przyklepane włosy, tak jak nigdy. Zawsze miał je perfekcyjnie postawione.
Zaprosiłam go gestem ręki do środka.
-Zrobić ci herbaty? - zapytałam uprzejmie, widząc jak się trzęsie.
Siedział na fotelu, w moim pokoju, szczelnie owinięty grubym kocem. Choć zarzekał się, że tego ''nie potrzebuje'. Wydawał mi się wtedy taki.. uroczy, bezbronny.
Zupełnie inaczej niż w rzeczywistości.
Skinął głową.
-Proszę - podałam mu parujący kubek, pełen gorącej herbaty z cytryną - Rozgrzejesz się.
Uśmiechnął się do mnie w podzięce. Zrobiło mi się ciepło na sercu, widząc jak łyka, ostrożnie ciepłą ciecz.
-Zgaduję, że przyszedłeś tu by porozmawiać o tym co dzisiaj zobaczyłam.
Ponownie skinął głową, przybierając poważną minę.
-No więc słucham - usiadłam na brzegu łóżka.
Jednak po mimo upływu kilku minut, nic nie powiedział.
-Dlaczego to robisz? - przejęłam inicjatywę.
Jego wzrok wylądował na swoich stopach.
Westchnęłam ciężko.
-Justin wiem, że to nie musi być łatwe, ale jestem tu by cię wysłuchać. Ty jesteś tu, bym mogła ci pomóc. Proszę nie bój się, jestem twoją przyjaciółką, możesz mi powiedzieć wszystko - przełamałam barierę. Nawet nie wiecie ile mnie to kosztowało - Zrozumiem.
Spojrzał na mnie oszołomiony. Uśmiechnęłam się pocieszająco.
-Chodzi o dziewczynę.. - w końcu i on przełamał lody - Lily - tak ma na imię - wziął głęboki oddech, wciąż na mnie nie patrząc - Kocham ją całym sercem. Kochałem od pierwszego spotkania i nadal kocham. Nie potrafię przestać. Ona.. wyjechała do Francji, na studia. Szkoli się na projektantkę, to było jej marzenie od zawsze. Gdy dostała to stypendium.. nawet nie wyobrażasz sobie, jak się cieszyła. To po protu spełnienie marzeń.. - załamał mu się głos, lecz kontynuował - Niestety, ten wyjazd wiązał się też z długą rozłąką - 2 lata. Lily uznała, że to nie ma sensu. Że tam, we Francji na pewno spotka kogoś, nie może być przecież samotna, cały ten czas - na jego policzku pojawiła się łza - Zadecydowała za nas dwojga.. i już jej nie ma.
Wpatrywałam się w ścianę, próbując wymyślić jakieś pocieszenie, czy coś, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Przejechał się na tak zwanej ''miłości''. To nigdy nie wróży nic dobrego.
-Nie możesz t e g o robić, to nic nie pomoże - szepnęłam.
-Właśnie, że tak. Gdy zadaję sobie ból fizyczny, zapominam o tym psychicznym..
-Tylko na chwilę - powiedziałam głośniej.
-Przynajmniej chwilę.
Justin usnął na moich kolanach, podczas gdy głaskałam go po głowię. Zrobiło mi się go cholernie żal, mimo, że nie wierzyłam w to abstrakcyjne uczucie.
Pewnie dużo go kosztowało, powiedzieć mi to wszystko. Cieszę się, że mi zaufał. Jak przyjaciel, przyjacielowi.
Była 2 w nocy, a ja nadal nie spałam. Rozmyślałam o tym, jak mu pomóc. Przecież nie mogę mu rozkazać, by tego nie robił.
1. I tak by mnie nie posłuchał.
2. On potrzebuję pomocy i troski, a nie rozkazów.
Miał takie miękkie włosy, już suche. Pachniały tak przyjemnie.. miętą. Oddychał równomiernie, co jakiś czas się poruszając. Jeszcze nigdy nie znajdowałam się w TAKIEJ sytuacji. Jak się czułam? Na pewno przyjemnie.
Obudził mnie ''trzask'' drzwi frontowych.
Mama przyszła pomyślałam.
Rozprostowałam się i zorientowałam, że chłopak zniknął.
Poczułam, lekkie, mikroskopijne, ukłucie w sercu. Poszłam do łazienki, by chlusnąć sobie w twarz zimną wodą.
Gdy wróciłam znalazłam karteczkę zostawiona na biurku.
***
:)
pisałam go 2 godziny.... masakra :D
dzięki za wasze miłe opinie! :*
+
jak podoba wam się sytuacja pomiędzy Agnes i Justinem?
a historia Jusa?
C.U.D.O. *-* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Jejkuu, piękne. Kocham takie opowiadania :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny pomysł na to ff, pisz dalej.
Życzę duużo weny kochana i niecierpliwie czekam na nn <3
( http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )
Bardzo, bardzo mi się podoba i czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuń