niedziela, 23 marca 2014

Chapter 1

-Porozmawiaj ze mną! - krzyknęłam bezradnie.
Alice w końcu stanęła (ku mojemu zaskoczeniu) i spojrzała na mnie wzrokiem przepełnionym żalem i gniewem.
-Osiągnęłaś to co chciałaś, z resztą tak jak zawsze! - wygarnęła - Dzięki Tobie, nie mogę się spotykać z Danielem. Z chłopakiem, którego kocham całym sercem.
Splunęła na ziemię, po czym wycierając mokre od płaczu poliki, odeszła. Stałam tak jak skamieniała nie wiedząc co zrobić. Biec za nią? Nie, to bez sensu - jeszcze pogorszę sprawę.
Usiadłam na pobliskiej ławce.
Znajdowałam się w miejskim parku. Roślinność dopiero rozkwitała - drzewa zaczęły przyodziewać zielone listki, kwiaty puszczały pąki. Tu i ówdzie ptaki wesoło śpiewały, lub goniły się nawzajem.
Zupełnie inaczej było w moim sercu. Umyśle. Duszy.
Nie wiem dlaczego tak się czułam - przecież postąpiłam dobrze! Każda prawdziwa przyjaciółka zrobiłaby tak samo na moim miejscu. Bez wątpienia..

Wsłuchiwałam się w cichnące melodyjne, rozmowy dwóch kolorowych ptaków. Ciekawe o czym rozmawiają zastanawiałam się.
W pewnym momencie dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Miał bardzo długie palce. Dlaczego ja na to zwracam uwagę do cholery?
-Siedzisz tu już od 2 godzin, nie ruszając się - odezwał się, wpatrując we mnie swoimi brązowymi oczami - Zaczynam się bać - zachichotał.
Odwróciłam głowę, bym mogła swobodnie się mu przyjrzeć.
Miał na sobie zwykłą, czarną koszulkę, spodnie khaki do kolan, oraz czarne Supry. Włosy lekko rozczochrane, przez co kilka kosmyków spadało mu na czoło. Moim zdaniem, było to bardzo urocze.

-W porządku - odparłam, wzruszając ramionami.
-Nie wydaję mi się - pokręcił głową, robiąc smutną minkę.
-Na prawdę - zmusiłam się na uśmiech.
-Mała, możesz mi zaufać, jakkolwiek dziwacznie i abstrakcyjnie to brzmi, bo znamy się dopiero kilka minut - uśmiechnął się przyjaźnie, dodając mi otuchy.
-To prawda - skinęłam głową - Ale to bardzo skomplikowana historia.. - spuściłam wzrok, patrząc na moje buty.
-Mamy czas - mrugnął do mnie.
-No dobrze.., ale niech to zostanie między nami, proszę.
-Oczywiście.

-Moja przyjaciółka Alice, pół roku temu zakochała się w pewnym zbrodniarzu Danielu. Tłumaczył się, że niby z tym skończył, że już nie pracuję dla ''złych ludzi'', że kocha Ją i inne gówna.. Oczywiście Ona miała klapki na oczach i uwierzyła mu. Na szczęście ja nie jestem taka głupia. Myślałam, że po tym czasie ten dupek ją zdradzi czy coś, cokolwiek, byle się rozstali, ale nic. NIESTETY..
Nie mogłam pozwolić, żeby Jej się coś stało, ani, żeby zmarnowała sobie najlepszy okres w życiu człowieka, na tą głupią, ślepą miłość. Postanowiłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, poinformowanie o tym ''związku'' Jej rodziców. Dziś to zrobiłam. Alice jest na mnie wściekła, bo nie może się z nim spotykać.
Nie wiem co mam robić - spojrzałam na niego wyczekująco, szybko łapiąc oddech.

Chłopak chwilkę siedział w milczeniu, skupiając wzrok w jednym punkcie. Ogarnęła mnie lekka panika. Wreszcie podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, westchnął i powiedział:
-Nie postąpiłaś słusznie.

Zrobiłam wielkie oczy, które z niewiadomych mi powodów momentalnie się zaszkliły. Powiedział to tak jakby oskarżał mnie o to, że kogoś zabiłam. Tak jakby chciał powiedzieć: ZABIŁAŚ TĘ MIŁOŚĆ.
Od razu wpadłam w jeszcze większy dół.
-Jeśli się kochali, nikt nie miał prawa wtrącać się w ich m i ł o ś ć - powiedział surowym tonem.
Wtedy już nie wytrzymałam i pękłam.
Rozpłakałam się na Amen.
Dlaczego on mi to robi?!
Schowałam twarz w dłoniach, głośno szlochając.
Nagle poczułam na swoich plecach ciepłą rękę. Otulił mnie swym ciepłem i czule głaskał po głowie.
Pierwszy raz ktoś sprzeciwił mi się. Pierwszy raz ktoś odważył się powiedzieć coś wbrew mnie. A jednak nie czułam nienawiści. Me serce powitała wiosna, tak jak te roślinki.
Jeden przypadkowy człowiek, potrafił rozbudzić we mnie emocje, których nikt przez lata nie rozbudził.
Niesamowite. To było dla mnie bardzo nowe uczucie, nie wiedziałam jak je nazwać.


-Dziękuję, że mi pomogłeś - odezwałam się w końcu, przerywając bardzo przyjemną ciszę. Łzy dawno wyschły, nie został po nich nawet ślad. Wtuliłam się w jego miękką skórę, wciągając jego zapach niczym narkotyk.
-Do usług, moja piękna - wyszeptał mi we włosy.

Po kilku minutach znowu się odezwałam, tym razem poważniejszym tonem.
-Justin.. co ja mam zrobić? Wiesz.. nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, więc nie wiem - zapytałam cichutko, bojąc się jego reakcji.
-Idź do niej, każ jej wysłuchać co masz do powiedzenia, ale nie wydawaj rozkazów, zrób to delikatnie. Wytłumacz jej, że chciałaś tylko i wyłącznie jej dobra, przeproś ją, przekonaj jej rodziców, że Daniel to dobry chłopak, postaraj się ją odzyskać. I zachowuj się jak przyjaciółka, nie jak doradczyni sercowa - wyrecytował, czule głaszcząc mnie po głowie.

-Czy.. możesz iść ze mną? - niepewnie zapytałam.
-Do usług księżniczko - pocałował mnie w czubek głowy.


Po 10 minutach drogi byliśmy już pod domem Alice. Spojrzałam ze strachem na Justina, bezgłośnie mówiąc ''BOJĘ SIĘ''.
Otoczył mnie rękoma i powiedział:
-Będzie dobrze.
Na koniec dał mi kopa w dupę ''na szczęście'' i odesłał pod drzwi.
Z drżącymi rękoma nacisnęłam dzwonek.
Po chwili drzwi bezgłośnie i powoli się otworzyły.

-Agnes, powiedziałam Ci już, że nie chcę Cię widzieć.





***

jak wam się podoba?
troszku długi, ale dostałam mega weny! :*
czekam na wasze opinie <3




4 komentarze:

  1. Podoba mi się :) Będę zaglądać. Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No fajne fajne. Ostatnio ciężko znaleźć coś fajnego do poczytania a ty spoko piszesz.

    W wolnej chwili zapraszam do mnie http://carmen-16-danger-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-2.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się bardzo ten blog! Trafiasz do mnie do zakładki "czytam i polecam" na www.your-choice.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbiste,Dodasz bohaterów?

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za opinię <3