W końcu po wielu staraniach, dziewczyna niechętnie wpuściła mnie do środka.
-Nie ma Twoich rodziców? - zapytałam, idąc za nią po schodach.
-Pojechali na zakupy - odparła sucho.
Cicho westchnęłam, po czym weszłam do jej pokoju i poczekałam, aż ta wygodnie usadowi się na łóżku.
Stanęłam na przeciwko niej i wzięłam głęboki oddech. Serce mi przyspieszyło, a ręce, które ścisnęłam w pięści, zaczęły się pocić.
-Posłuchaj, ja na prawdę chciałam tylko twojego dobra! Kochanie uwierz mi, że już nigdy nie będę się mieszać w twoje sercowe sprawy - wzięłam następny oddech - Wiem, że to co zrobiłam było okrutne i egoistyczne, ale wtedy myślałam, że robię dobrze, że robię to dla Ciebie. Teraz już wiem, że tak na prawdę zrobiłam to dla siebie, bo nie mogłam znieść tego, iż.. sprzeciwiłaś mi się - przełknęłam ślinę i spojrzałam ze smutnymi oczami na Alice - Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Przepraszam.
Nastąpiła chwila ciszy. Zegar, który dostała ode mnie na dziesiąte urodziny, tykał niemiłosiernie powoli. Czułam jakby minęły wieki, aż w końcu Alice podniosła głowę, odchrząknęła i powiedziała, zupełnie lodowatym głosem:
-Myślisz, że jak tu przyjdziesz, przeprosisz, to coś zmienisz?
-Ali..
-Nie ma ALI! Zniszczyłaś najpiękniejszą rzecz jaka mnie w życiu spotkała. MIŁOŚĆ. Ty nie wiesz ile to znaczy, bo nigdy nikogo nie kochałaś. Jesteś wredną, zimną suką.
-To nie prawda! Ja to wszystko naprawię. Powiem twoim rodzicom, że Daniel to dobry chłopak, zobaczysz - uda się!
Blondynka chwilę patrzyła na ścianę, jakby skamieniała.
-Wyjdź stąd Agnes. Teraz. Natychmiast - warknęła nawet na mnie nie patrząc.
Zrobiłam tak jak kazałam, dodatkowo trzaskając za sobą drzwiami.
Wybiegłam z jej domu, niczym torpeda. Justin stał tam i czekał na mnie. Tak jak obiecał. Mimo to byłam zbyt zdenerwowana, by okazać jakąkolwiek wdzięczność.
Spojrzał na moje zapłakane oczy. O nic nie pytał. Przytulił mnie mocno, dodając otuchy.
-Zostaw mnie samą - wyszłam z jego uścisku, ocierając kolejne łzy.
-Nie ma mowy - pokręcił głową.
-To nie była prośba! - krzyknęłam, troszkę za głośno. Chłopak przygotował się do odpowiedzi, lecz ja byłam szybsza i zwiałam.
Dzisiaj to będzie mój pierwszy dzień w szkole, gdy nie mam u swego boku Alice.
Najgorszy. Dzień. Mojego. ŻYCIA.
Wstałam wcześnie rano. Włączyłam radio - by ożywić atmosferę i zajrzałam do szafy, z której wyciągnęłam skromny zestaw. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek ''szałowe'' stylizacje. Mój nadal kiepski humor, nie pozwalał mi na to. Najchętniej zostałabym w domu, przy kubku ciepłej herbaty. No, ale nie ma tak dobrze. Niestety.
Weszłam do łazienki, gdzie wykonałam podstawowe czynności, tj. wzięłam szybki prysznic, zrobiłam peeling twarzy, umalowałam się, ubrałam itp.
Wyszłam z domu, wcześniej zjadając miseczkę płatków musli z jogurtem. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę. Szłam w rytmie piosenki, czasem nawet nie zauważałam, że się bujałam!
Niebo przysłaniały szare chmury, ale przynajmniej nie padało.
Odetchnęłam chłodnym powietrzem.
Minęłam się z nią już 2 razy na korytarzu. Żadna z nas nie podjęła próby rozmowy, czy coś w tym stylu. Nic. Tak jak byśmy się nie znały. Jakbym była cieniem. Nic nie znaczącym cieniem. Po tylu latach przyjaźni, to ma być koniec? Przez jakąś głupią, szczeniacką ''miłość''?
Co to w ogóle jest miłość?
To tylko ludzki wymysł. Abstrakcja.
Żeby pisarze mogli zarabiać. Żeby filmowcy mieli na chleb. Żeby artyści mieli o czym pisać piosenki.
Ludzie ją wymyślili, by nasz świat nie był nudny i bezsensowny. Problem w tym, że mnóstwo ludzi w to wierzy i łudzi się, że kiedyś znajdzie swoją księżniczkę, lub księcia na białym koniu. Przykro mi, ale to FIKCJA.
Jeśli ona ma zamiar poświęcić naszą więź, po to by przez chwilę poczuć tego posmak, niech tak zrobi. W żadnym razie nie będę jej błagać o wybaczenie! W życiu.
Po wyjściu ze szkoły od razu skierowałam się w stronę domu. Bo co innego miałam do roboty? A raczej z kim. Niby nie brakowało mi znajomych, ale co mi z takich ''znajomych'', jeśli to nie Alice?
Jeju, nie da się jej zamienić. Znowu zaszkliły mi się oczy.
-Cholera! - krzyknęłam, potykając się o jakiś murek. Upadłam na kolana i jęknęłam z bólu.
-Pomóc? - odezwał się ktoś za mną.
Chwyciłam jego dłoń, by się podnieść.
Spojrzałam na mojego ''wybawcę''.
Uśmiechnął się szelmowsko, odsłaniając rząd białych zębów.
-Tęskniłaś, księżniczko?
***
dziękuję za 2 komentarze na 1 rozdziale!
to dla mnie taki ''Tiger'' :D
mam nadzieję, że wam się podoba :)))
buziaczki, do następnego! <3
+
co myślicie o sytuacji Agnes i Alice?
Szczerze, to miałam nadzieję, że jednak Alice i Agnes się pogodzą i wciąż tak myślę. Ś W I E T N Y rozdział. Podoba mi się Twoje opowiadanie, jest ciekawe jak na początek i mam nadzieję, że dopiero zacznie się dziać ^.^ Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńPS: Nawet, jeśli nie zawsze komentuję, wiedz, że czytam każdą notatkę ;*
Myślałam tak jak dziewczyna nade mną , że jednak się pogodzą , ale wiesz to jest właśnie dobre , że zadziwiasz czytelników. Rozdział boski.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta końcówka, ale ogonie mnie to wkurza w blogach bo zawsze chce wiedzieć co dalej , więc wykorzystuj to ;) Czekam nn <3
heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
*ogólnie
Usuń2 komentarze w jednym rozdziale? Nie pozwolę na to żeby marnował się twój potencjał dlatego pisze ten komentarz i mam nadzieję że pomogłam ;** Opowiadanie bardzo ciekawe i masz już pierwszą fankę ;) Mnie <3
OdpowiedzUsuńhttp://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/
myślałam że Alice i Agnes się pogodzą,ale mam nadzieję,że to robią niedługo :)
OdpowiedzUsuńcały rozdzaił jest naprawdę świetny!
http://decision-changing-everything.blogspot.com/
Uwielbiam takie zwroty akcji! Są po prostu idealne! Zabieram się za czytanie rozdziału 3.
OdpowiedzUsuńwww.your-choice.blog.pl