niedziela, 30 marca 2014

Chapter 3

-Spieszę się - mruknęłam.
-Nie zbywaj mnie - zrobił smutną minkę.
-Mówię serio..
-A przygotowałem dla Ciebie taką, fajną niespodziankę! - uśmiechnął, się jeszcze szerzej - Ale jak widać, ona będzie musiała poczekać.. - wzruszył ramionami, po czym odwrócił się na pięcie.

-Gdzie mnie wieziesz? - zapytałam, nie mogąc powstrzymać ciekawości. Wyjrzałam przez okno, z nadzieją, że może zobaczę coś znajomego, niestety na nic się to nie zdało.
-Niby z ciebie taki kujonik, a nie wiesz co to NIESPODZIANKA - uśmiechnął się.
-Ja kujon?! - obruszyłam się - Skąd ty to możesz wiedzieć?
-Wyglądasz na taką - mrugnął do mnie, z szelmowskim uśmiechem.
Głośno prychnęłam.
Zlustrowałam swój ubiór, od góry do dołu. Wcale nie był zły! A już na pewno nie dla ''kujonów''!
Co on sobie w ogóle myśli? Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę z w drugą stronę. Tak, by zobaczył, że nie obchodzi mnie jego zdanie.
Chłopak oderwał na chwilę wzrok od jezdni i spojrzał na mnie. Zachichotał pod nosem, kręcąc głową.
Przez resztę drogi, ŻADNE z nas nie odezwało się ani razu.

Samochód wreszcie zaparkował. W jakimś LESIE.
Boże, gdzie on mnie wywiózł?! A może to jakiś zboczeniec? pomyślałam.
Justin musiał zauważyć moją zdziwioną, a zarazem zmartwioną minę, bo powiedział:
-Spokojnie, to tylko tak wygląda z zewnątrz.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Weszliśmy w sam środek. Jak on ty odnalazł jakąkolwiek drogę? Ja zabłądziłabym już przy pierwszych dwóch krokach.

W końcu po 5-minutowej przechadzce wśród drzew, dotarliśmy do celu. Moim oczom ukazało się przepiękne jezioro. Zielona trawa - jakiej nie można było spotkać w mieście. Kwiaty, tu i tam.
Jak w niebie. Dodatkowo, słońce przyjemnie pieściło skórę i dodawało uroku temu miejscu.
-Ojejku, Justin! - spojrzałam na niego, z rozdziawioną w uśmiechu buzią. To było najcudowniejsze miejsce, jakie w życiu widziałam. Poważnie!
-Wiedziałem, że Ci się spodoba.
-Skąd znowu?
-Na taką wyglądasz - roześmiał się.

-Jak je znalazłeś?
Leżeliśmy na miękkiej, bujnej trawie, wpatrzeni w małe, białe chmurki. Coraz bardziej podobała mi się nasza znajomość. Może jednak nie przypadkiem, los sprowadził go na mnie? Może całkiem nie przypadkiem, wtedy mnie znalazł. Może to jakieś przeznaczenie?
NIE! Co ja w ogóle wygaduję?! Nie wierzę, w nic takiego. To do mnie nie podobne.
-Przypadkiem - odparł krótko, jakby próbując uniknąć tematu.
Tak więc nie pytałam więcej.

-Masz ochotę na małą kąpiel?
Otworzyłam sennie oczy. Chyba się troszkę zdrzemnęłam.
Justin stał nade mną, zakrywając ciepłe promyki słońca.
Zdałam sobie sprawę, że jest mi troszkę za CIEPŁO. Cały czas leżałam na słońcu w takim ubraniu?
Pewnie wyglądałam teraz jak spocona mysz.
-W sumie.., ale nie mam kostiumu, ani nic..
-W bieliźnie też można - mrugnął do mnie - Szybciutko, Nes!
Robiąc się coraz bardziej czerwona (i to nie z gorąca), zaczęłam powoli ściągać spodnie, potem koszulkę.
W końcu stanęłam w samej bieliźnie przed chłopakiem, który był wyraźnie zadowolony z sytuacji.

-Bardzo głęboko? - zapytałam nieśmiało.
-Czyżbyś się bała? - podniósł jedną brew.
-No co ty!
Z największą gracją, na jaką było mnie stać, wskoczyłam na główkę do wody.
Moje ciało oblała przyjemnie, chłodna woda. Czułam przyśpieszone bicie serca, uśmiechnęłam się.
Gdy wyłoniłam się z wody, usłyszałam głośne klaskanie.
-Nie spodziewałem się, że jesteś taką dobrą pływaczką!
-No popatrz, a myślałam, że na taką wyglądam - uśmiechnęłam się zadziornie.
Zaczęłam płynąć ''żabką'' na drugi koniec jeziora.
Zupełnie zapomniałam, że jestem na wpół naga, a w dodatku, kilka metrów dalej jest On.
W sumie, to nawet nie robiło mi większej różnicy. Wiedziałam, że mogę czuć się przy nim swobodnie.
Jak przy przyjacielu, takim prawdziwym, ode serca. W końcu przyjaciół znajduje się w biedzie, prawda?
Przed oczami pojawiła mi się Alice. Przypomniałam sobie przykrą sytuację, pomiędzy nami.
Tak bardzo chciałabym żeby było tak jak dawniej! Żebyśmy znów były dla siebie jak siostry.
Uroniłam jedną łzę. Na szczęście Justin pływał gdzie indziej, więc nie mógł tego zauważyć.
Dałam nura do wody, pozwalając by ta, znikła.

-Wracaj moja pływaczko! - krzyknął z brzegu - Robi się zimno.
Posłusznie podpłynęłam do brzegu.
Chwyciłam dłoń Justina, by wyjść.
I wtedy TO zauważyłam.
- O boże, Justin!



***
Mam nadzieję, że się podobał :)
BAAARDZO dziękuję za komentarze na poprzednim rozdziale ;)
Dla was to może mało, ale dla mnie to na prawdę dużo! WIELKIE DZIĘKI :*
Jeśli widzicie u mnie jakieś błędy to piszcie! Przyjmuję krytykę.
Chcę się doskonalić, bo wiem, że mi do doskonałości jeszcze bardzo daleko!
+
jak myślicie, co zobaczyła Agnes?


3 komentarze:

  1. Ciekawe co zauważyła. Hahaha, pewnie tatuaż jakiś czy coś! :D Czekam na następny!
    your.choice.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *.* Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zobaczyła Jerry;ego, a jak! <3
    Fantastyczny rozdział, oby takich jak najwięcej ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za opinię <3